Rozdział 006
Po tej wczorajszej randce (Tak myślę, że to była randka, to była randka, nie?) on do mnie zadzwonił. Nasza rozmowa była bardzo krótka. Wyglądała ona tak:
-Hej sexy!-
-Spier**laj!- Nie wytrzymałam, musiałam to powiedzieć. Przypominam, iż ten totalny dupek zostawiła mnie na środku parku w zimny dzień i poszedł do jakiegoś kolegi! Rozumiem, jakby jego mama był chora czy coś, ale to to było na poziomie dziesięciolatka a nie siedemnastolatka!! No nie mam racji?! Pewnie, że mam! Wiedziałam, że on nie da za wygraną. I się nie myliłam dzwonił co pięć minut. A jeden sygnał trwał co najmniej trzy minuty. Odebrałam.
-Czego?!- Zapytałam zdenerwowana.
-O co ci chodzi Kamilka?-
-O no pewnie! Teraz to "Kamilka", hmm?-
-A jak mam na ciebie mówić kochanie?-
-Wypachaj się tym twoim "kochanie"!-
-Ale o co ci chodzi?-
-Zostawiłeś mnie samą w parku. O to chodzi!- Rozłączyłam się i zaczełam płakać. Przez to wszystko nawet nie zwróciłam uwagi na to, że nie ma dziewczyn. Zadzwoniłam do nich ale nie odbierały. Wystraszyłam się trochę więc wyszłam ich poszukać. Nie uwierzycie co a raczej kogo zobaczyłam! Obok naszego domu był troszeczkę mniejszy domek. Patrze a tam Ksawery z Elwirą i Julką. On je objął do jasnej cholery!
-Ej!-Krzykłam w ich stronę.
-Hej, popatrz jaki fajnego kolesia poznałysimy- Powiedziały moje psiapsiółki. Poprawka moje były psiapsiółki.
-To... To wy się znacie?- zapytał z przybitą miną i szeroko otwartą buzią chłopak.
-Tak, my jesteśmy jak siostry.- Uśmiechneła się Tuśka.
-Dobra to ja spadam. Pa, pa!- Powiedział i zaczął szybko uciekać. Wytłumaczyałm wszystko dziewczynom, ale nie miałam siły im wybaczyć.
-Przykro mi, ale na razie nie jestem wstanie wam wybaczyć...- zamknełam się w swoim pokoju. One się strasznie dobijały ale ja otworzyłam drzwi powiedziałam stanowczo "NIE!" i trzasnełam tak, iż usłyszałam jęk Juli "Ałuuu, mój nos!" Nie wiem czy kiedyś im jeszcze wybaczę... Nie wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz