niedziela, 18 listopada 2012

Jak drugi Ksawery mnie zostawi dla kolegi zbijam się!

 Rozdział 007
     Do pierwszej w nocy nie spałąm tylko płakałam! Nie wyszłam ani razu z pokoju a dziewczyny dały już sobie święty spokój i się nie dobijały. Niestety dzisiaj poniedziałek i nie ważne czy chciałam czy nbie musiałam wstać i pujści do szkoły. Nic by się nie stało jak by nie to, iż musiałam być w jednej klasie w towarzystwie moich byłych przyjaciółek i z tego co się dowiedziałam to Ksawery chodzi do tej samej budy co ja! Do tego przez niego nie miałam czasu odrobić zadania na język polski. Babka mnie zabije. ZABIJE! Dosłownie. Miałam dwa wyjścia: Idę do szkoły i do staje jedynkę za nie odrobienie albo udaje ból brzucha. Wolałam wybrać to drugie ale  po myślałam, że  Julka i Elwira mogą mnie wsypać bo już mnie chyba nie kochają tak jak dawniej. No, dobra idę. Zajrzałam do książki z myślą, iż uda mi sie coś, coś byle, coś napisać. Niestety na takich rzeczach zna się tylko Tuśka...  Spakowałam plecak i wywaliłam pół szafy aby znaleźć jakiegoś ciucha. Znalazłam mój prawi, że codzienny strój: Zielono-miętowe rurki, fioletową, luźną bluzkę tak z odsłoniętym jednym ramieniem. Ubrana! Zeszłam   cicho po schodach do kuchni z  nadzieją, iż nie będą się do mnie odzywać.
-Cześć Kamila!- Powiedziały chórkiem i mnie przytuliły. Ja nic  nie odpowiadałam. -Patrz zrobiłyśmy ci  tosty.- Próbowały mnie złamać. Chciały abym ich przeprosiła i będzie wszystko po staremu. Ale, nie, o nie! Ja taka  nie jestem! Powinny to zapamiętać skoro znłysimy się grubo ponad 15 lat!
-Mam w dupie wasze tosty! Zostawcie mnie!- Wstałam od stołu i zrobiłam sobie ryż na mleku. Miałam  dobry czas więc nie chciało mi się jechać autobusem.
~~~~W drodze do szkoły~~~~~
-Cześć Ksawery jestem- Uśmiechną się do mnie jakiś chłopak.
-Hej. Mam na imię Kamila.-
-Widzę, że idziesz do szkoły.-Popatrzył na mój plecak.- Ja jestem nowy.-
-Naprawdę? A do jakiej klasy chodzisz?-
-Pierwsza "a"-
-Ja też!-
-To super!- Szliśmy tak całą drogę rozmawiając. Miałam wrażenie jak bym się zakochała....
-Kamila, może dasz się zaprosić w piątek na mały wypad do kina o osiemnastej? Tylko ty i ja, hmmm.....?-
-Tak, no pewnie!- Ucieszyłam się. Bardzo się ucieszyłam.
-Dziękuje- Mrugną do mnie okiem i mocno przytulił!
Uświadomiłam sobie, że to jednak nie ten chłopak co mi zranił serce będzie w naszej szkole tylko on! Mam nadzieje, że kolejny Ksawery nie złamie mi serca. Jak drugi Ksawery mnie zostawi dla kolegi zbijam się! Postanowione!

******************************************
Bardzo was proszę o zaobserwowanie tego bloga lub danie komentarza bo mi jest przykro....

sobota, 17 listopada 2012

To była randka, nie?

Rozdział 006
      Po tej wczorajszej randce (Tak myślę, że to była randka, to była randka, nie?) on do mnie zadzwonił. Nasza rozmowa była bardzo krótka. Wyglądała ona tak:
-Hej sexy!-
-Spier**laj!- Nie wytrzymałam, musiałam to powiedzieć. Przypominam, iż ten totalny dupek zostawiła mnie na środku parku w zimny dzień i poszedł do jakiegoś kolegi! Rozumiem, jakby jego mama był chora czy coś, ale to to było na poziomie dziesięciolatka a nie siedemnastolatka!! No nie mam racji?! Pewnie, że mam!  Wiedziałam, że on nie da za wygraną. I się nie myliłam dzwonił co pięć minut. A jeden sygnał trwał co najmniej trzy minuty. Odebrałam.
-Czego?!- Zapytałam zdenerwowana.
-O co ci chodzi Kamilka?-
-O no pewnie! Teraz to "Kamilka", hmm?-
-A jak mam na ciebie mówić kochanie?-
-Wypachaj się tym twoim "kochanie"!-
-Ale  o co ci chodzi?-
-Zostawiłeś mnie samą w parku. O to chodzi!- Rozłączyłam się i zaczełam płakać. Przez to wszystko nawet nie zwróciłam uwagi na to, że nie ma dziewczyn. Zadzwoniłam do nich ale nie odbierały. Wystraszyłam się trochę więc wyszłam ich poszukać. Nie uwierzycie co a raczej  kogo zobaczyłam! Obok naszego domu był troszeczkę mniejszy domek. Patrze a tam Ksawery z Elwirą i Julką. On je objął do  jasnej cholery!
-Ej!-Krzykłam w ich stronę.
-Hej, popatrz jaki fajnego kolesia poznałysimy- Powiedziały moje psiapsiółki. Poprawka moje były psiapsiółki.
-To... To wy się znacie?- zapytał z przybitą miną i szeroko otwartą buzią chłopak.
-Tak, my jesteśmy jak siostry.- Uśmiechneła się Tuśka.
-Dobra to ja spadam. Pa, pa!- Powiedział i zaczął szybko uciekać.  Wytłumaczyałm wszystko dziewczynom,  ale nie miałam siły im wybaczyć.
-Przykro mi, ale na razie nie jestem wstanie wam wybaczyć...- zamknełam się w swoim pokoju. One się strasznie dobijały ale ja otworzyłam drzwi powiedziałam stanowczo "NIE!" i trzasnełam tak, iż usłyszałam jęk Juli "Ałuuu, mój nos!" Nie wiem czy kiedyś im jeszcze wybaczę... Nie wiem.

piątek, 16 listopada 2012

Wolał jakiegoś pieprzonego kolegę niż mnie?!


W poprzednim rozdziale:
No niech będzie jestem już ubrana! Czas wyjść.
~~~~Koło parku~~~~
"O czeka tam na mnie" Pomysilałam.
-Hej Ksawery- Zasłoniłam mu oczy
-Ty chyba głupia jesteś!-
-Co?!- Zebrało mi się na płacz.
***************************************************************************
 Rozdział 005

-To było ironiczne Kamila. Chodzi mi o to, że się tak zimno ubrałaś- Przytulił mnie!
-Aaaa... No chyba, że tak-zawstydziłam się.
-Aaaaa....- Powtórzył po mnie i się szeroko uśmiechną. Złapał mnie za dłoń i poszliśmy w głąb parku. Po piętnastu minutach; rozmowy i żartów on mnie do siebie mocno przytulił i prawie się pocałowaliśmy ale zadzwonił mój telefon.
-Przepraszam cię na momencik- Wyszczerzyłam zęby i oddaliłam się aby odebrać.
-Tak, słucham?-
-Cześć. Gdzie jesteś, bo tylko my zostałyśmy..- Była to Julka.
-Co? Dobra zadzwonię póziniej bo teraz jestem na randce!-
-Ehhh... Pa,pa- Jej znudzony głos wydawał mi się podejrzany ale tak bardzo chciałam a by on mnie pocałował, iż miałam cały świat w dupie, za przeproszeniem. Szybko pomalowałam sobie usta pomadką i zapytałam mimo, że wiedziałam:
-To na czym skończyliśmy?- Chciałam mrugnąć jednym okiem ale  nie umiałam i tak przymrużyłam je, że wyglądałam na pianą. Mam nadzieje, że on tego nie zobaczył. Znów przytulił mnie i nasze wargi były tak blisko.... "Jestem obok ciebie i nic nie zmieni się teraz ty!" Tym razem była to jego komórka nie moja.
-Przepraszam cię muszę odebrać.-
-Dobrze poczekam.-Tak, jasne poczekam. Nie nie poczekam! Czy on mnie wreście pocałuje?! Na dworze było zimno ale ja cała kipiałam ze złość! "No, hej mamuś! Nie nic. Tak jestem na randce. Puźniej ci opowiem". Usłyszałam i otworzyłam szerzej oczy niż szóstoklasista po tym jak dowiaduje się, że jest sprawdzian. " Siedemnastolatek mówi swojej "mamuś", że jest na randce!? Zastanawiałam się czy to czasem nie gej. Ale chyba nie bo ja chciał mnie pocałować...
-Troskliwa mama wiesz o co chodzi....-
-Tak, jasne. To co pocałujesz mnie wresiće?- Spytałam ze sztucznym uśmiechem na sinej, zmarzniętej twarzy. No, w końcu to zrobił! Pocałował mnie! Oddetchnełam z ulgą. Jego telefon znów zadzwonił.
-Przepraszam to mama mówi, że mój kolega przyszedł. Muszę lecieć. Pa, pa.- Poszedł. Nie przytulił mnie na pożegnanie. Zostawił mnie na środku parku w strasznie zimny dzień. Wolał jakiegoś pieprzonego kolegę niż mnie?! Skończony dupek z niego dosłownie! Poszłam z płaczem do domu, usiadłam na parapet i płakałam ile wlezie!

"Może pójdziemy do niego?

Rozdział 004


      Ogarniając moją sportową torbę "PUMA" znalazłam  karteczkę z numerem tego przystojniaka co mu koszulkę wybrudziłam lodem. "Zadzwoń czasem" przypomniałąm sobie jego słowa. Nie pewnie złapałam za telefon, popatrzyłam na niego i jednak  odłożyłam. Ale po chwili namysłu zadzwoniłam.
-Ksawery Siweko. Słucham?- Miał taki poważny głos...
-I jak, wyprała się koszulka?-
-Cześć Kamilka!- "Pamięta moje imię!" Pomyślałam. -Co słychać?-
-OK. Ale... wiesz nie chciała bym się narzucać. Bo.. ja-
-Tak, pójdę z tobą- Przerwał mi tak jak by czytał mi w myślach.
-Idź ty! Skąd wiedziałeś, że o  to chodzi?- Uśmiechnełam się.
-Nie wiedziałem ale bardzo tego chciałam.-
-Ooo... jakiś ty słodki.-
-Moja ty, dzięki ci. To co może pujdziemy na spacer?-
-Dobra o której i gdzie się spotkamy?-
-Może teraz? Koło parku hmmm...?-
-Dobrze to buziaki!- Byłam taka uradowana, że zapomniałam wyłączyć telefon i za czełam krzyczeć "Boże idę z nim na randkę! Pocałuje mnie! A może pójdziemy do niego? Nie za szybko. Idę z nim na randkę!"
-Na pewno cię pocałuje- Odezwał się głos ze słuchawki. -Zapomniałaś wyłączyć komórki- Zaśmiał się i cicho i rozłączył. Normalnie, pewne bym płakałam  ale byłam tak bardzo zadowolona, iż miałam wszystko gdzieś. Liczył się tylko on! Dobra, ale w co się ubrać?! Może w białe getry i sukienkę? Gdzie tam, połowa jesieni jest, zamarznę! Wiem! Zielone spodnie i żółtą bluzkę z wielkim dekoltem! Nie, pożyczyłam ją przecież Ance. Hmmm... Skoro on jest skejtem, poprawka  zarąbistym skejtem to nałożę na siebie Szare spodnie-połączenie dresów z jensami- niebieską  bluzkę a na to czerwoną tą taką kurtkę:

(Nie mam ręki do rysowania) No niech będzie jestem już ubrana! Czas wyjść.
~~~~Koło parku~~~~
"O czeka tam na mnie" Pomysilałam.
-Hej Ksawery- Zasłoniłam mu oczy
-Ty chyba głupia jesteś!-
-Co?!- Zebrało mi się na płacz.

**************************************** CDN

Chcecie wiedzieć jak dalej potoczyły się ich losy? Przeczytaj jutro. Będzie się działo


czwartek, 15 listopada 2012

Kurde dziewczyny, ja się zmoczyłam!


W poprzednim rozdziale:
Dziewczyny wybierają się do galerii. Tam
Kamila kupuje loda którego nie
chcący brudzi całą koszulkę przystojniaka.
Ona daje jej swój numer.
*********************************************************************************
Rozdział 003

   -Boże! Widziałyście to?!- Zapytałam z wielkimi oczyma.
-Tak, jakiś gostek dał ci swój numer. Masz dychę, dołóż i kup sobie drugiego loda. Tylko tym razem uważaj jak chodzisz!- Elwirka zachowywała się jak by to było normalny chłopak a to nie prawda! To, znaczy w pewnym sensie było normalny....
-Co?! Tak po prostu "gostek"?!-Krzyknełam- Ale za dziesięć złoty dzięki.- Powiedziałam spokojnie.
-No a co? Dobra niech ci będzie "mężczyzna". Lepiej?- Tym razem Julka wydała głos. Znudzony głos.
-Co?!- Mój głos był bardziej piskliwy niż szczeniaka ale to ze zdenerwowania. -To był chłopak moich marzeń. To był on. To ten jedyny. Miał tak niebieskie oczy. Jego usta były.... take...takie.... takie, że chciało się go całować. Jego głosy był nieśmiały, lekko drżący i.... Ej, co to miało być?!- Wstałam z krzesła, bo Elwira oblała mi całą podkoszulkę wodą (dobrze, że nie sokiem).
-Tak się rozmarzyłaś.... Musiałyśmy cię jakoś ocucić.- parsknęły śmiechem.
-Jak ja wyglądam?! Jak bym się zasikała wy wariatki!-
-Usopokuj się. Ludzie patrzą. Jeszcze pomyślą, że jesteś piana....-
-Patrzą, bo myślą, że się zasikałam do jasnej cholery!- Poniosło mnie.
-Już ci wyschło.-
-Co mi wyschło? Każdy myśli, że się zasikałam, rozumiecie!-
-Ale już nie widać tej plamy!-
-Oo... No tak... chodzimy już.- Zawstydziła się, bo, żeczywisiće tłum ludzi na mnie patrzył i się śmiał. Wow! Takiego poniżenia to ja jeszcze nie miała. Nawet to w pierwszej klasie  ja podczas pocałunku z takim Bartkiem z rzygałam się.... Taaa wspomnienie. Poszłyśmy z dziewczynami do sklepu "H&M" Julka o mało co nie zaliczyła gleby na schodach ruchomych! He, he! Mniejsza z tym. Elwira poszła przymierzyć stringi i biustonosz. Zapomniała zablokować przebieralnie i weszedł chłopak jak ona była w bieliźnie.
-Mmmm.... sexy!- Przymrużył oczy.
-Proszę z tond wyjść- Pokazała palce na ochronę.
-No co ty nie wygłupiaj się. Pocałuj mnie!- Ten facet złapał ją za pierś!
-Aaaaaa..... Sio mi zboczeńcu jeden!- Jak Tuśka* krzykneła to ochrona wyprowadziła tego "pana" a ona już nic nie chciała kupować. Ja i Jula śmiałyśmy się tak, że aż naprawdę się zlałam!
-Kurde dziewczyny, ja się zmoczyłam!- Wtedy nie miałam innego wyjścia i muśałam kupić bokserki dla siebie po 15 zł i nowe spodnie po 45 zł.

***Tuśka*** to pseudo Elwiry

środa, 14 listopada 2012

-Mmmm.... Brała bym!-


Rozdział 002
     Dzisiejszy dzień zaliczam do miłych dni które nie zdarzają mi się często.... Mimo to, iż "mój Olusi" ma swoją żonę to da rade z tym dniem. Bywały gorsze..... Przed chwilą byłam z dziewczynami na zakupach. Mniejsza z tym co kupiłyśmy, ważne jest to, że wybrudziłam koszulkę super przystojniaka! To było tak: Godzina 8.45. Ktoś puka do moich drzwi, ba dobija się. Zaspana otworzyłam. Były to moje psiapsiółki.
-Co ty jeszcze w piżamie?-
-A co? Weekend jest. Dajcie mi spokojnie przespać ten dzień....
-Ogarnij się!- Krzykneła Elwira. Julka zaczeła grzebać w mojej szafie i wyciągneła mi ubranie. Ubrałam się w niebieskie rurki i zieloną podkoszulkę na ramiączku. Pomalowałam usta lekkim błyszczykiem i wyglądałam przepięknie, chyba... Poszłyśmy na miasto. Dzień był gorący więc kupiłyśmy sobie po lodach. Postanowiłyśmy zaszaleć więc lody kosztowały aż 35 złoty. Odwróciłam się gwałtownie od lady i całego rożka upaćkałam w czarną męską  koszulkę. Popatrzyłam w jego oczy i palnełam z głupoty:
-Mmmmm.... Brała bym!- Chłopak się uśmiechną i podał mi rękę.
-Ksawery jestem a ty?-
-Kamila.
-Zadzwoń czasem- Podał mi małą karteczkę na której było nabazgrane "237218904".

                                              CDN.

"Pomylił dom swojej dziewczyny z domem swojej byłej dziewczyny...?!".

Rozdział 001
   
     Wstałam i nie patrząc w lustro, nie malując się jak zawsze zeszłam do naszej kuchni i w duchu modliłam się aby jakimś cudem zapukał do mych drzwi zapukał on. Ten dupek który rzucił mnie bo ja niby spędzam więcej czasu z moimi psiapsiółkami nisz z nim! Tak, może i dupek ale niech ktoś naleje mu oleju do tej głowy! "Proszę, przyjdź do mnie z różami i przeprosinami!" Powtarzałam sobie w duchu.
-Był tu Olek?!- Już na połowie schodów krzyknełam i zacisnełam dłonie.
-Wow, jakie ciepłe powitanie....-Powiedziała z lekkim sarkazmem na ustach Jula.
-Przepraszam, was ale nie spałam. Siedziałam na fajsie caluteńką noc czekając na wiadomość od niego a on nic!-
-Oj, biedactwo, ty nasze- Dziewczyny poklepały mnie po plecach-Zjedz sobie gofra.- Smutnymi i zapłakanymi oczami przyciągałam talerz. Tak, wzrokim ponieważ chciała tylko go przytulić chociaż raz. jeden jedyny raz. Dzisiaj tylko przez pięć sekund i to tyle! Zaczełam ryczeć bo usłyszałam pukanie do drzwi. Ale to nie takie zwykłe "puk, puk" tylko "puk, puk, puk, pupupuk". To właśnie z moim Olkiem wymyśliliśmy taki sygnał pukania. Ryczałam ze szczęścia. Rzuciłam mu się na szyje a on zaczę protestować, że pogniotę mu koszule. Byłam w szoku. "Ty jesteś piany?" pomyślałam.
-Sorry Kama pomyliłem domy.- Popatrzył na cyferki które wisiał pod oknem i odszedł. Weszłam do kuchni, stanełam na środku kuchni. Cisza. Za chwilę złapałam za pusty talerz Elwiry i rzuciłam nim o ziemie z krzykiem. Pobiegłam na do swojego pokoju, usiadłam pod ścianą i próbowałam zatrzymać łzy. Szepłam do siebie "Pomylił dom swojej dziewczyny z domem swojej byłej dziewczyny...?!". Weszły moje psiapsiółki, usiadły obok mnie i przytuliły mnie. Moje łzy spadały strumieniami na naszyjnik od niego. Usłyszałam jego głos przez otwarte okno "Wyjdziesz za  mnie Gabrysiu?". Wstałam i rzuciłam mu na głowę ten wisiorek. Po prostu... Nie... Nie wiem co mam ze sobą zrobić! Już wszystko było dobrze ale kiedy usłyszałam "Tak, Olek wyjde za ciebie" chcałam się zabić. Tylko. Dlaczego on przylazł jak moje życie wróciło do normy? Dlaczego ja? Dlaczego ja? Dlaczego ja? Pytam się Boga każdego dnia.!